Przejdź do treści

„Oczyścić oblicze Kościoła…”

Za kilka dni w diecezjach na całym świecie rozpocznie się diecezjalny etap Synodu. Jaką Ewangelię Opatrzność Boża przygotowała na tę niedzielę?

«Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu». (Mk 10, 42-45).

Jak na początek synodu o synodalności, o słuchaniu wzajemnych w Kościele, czyli ostatecznie o pokorze, piękne, prawda?

Kilka dni temu byłam na homilii księdza, który mnie chrzcił. Mówił o świętości. O tym, że nasz Kościół i nasz świat zmienić mogą tylko święci. Pilnie potrzebujemy świętych. Tak. Jeśli chcesz robić karierę, rób ją w świętości. Nie myśl, że to pycha i że w ogóle czymś złym jest pragnienie bycia pierwszym. Nie jest. Również nie dawno zwrócił na to uwagę ksiądz na spotkaniu mojej wspólnoty. Jezus nie gani uczniów za pragnienie bycia pierwszym. Nie, On mówi: ok, piękne pragnienie. Ale pokażę ci nieoczywistą drogę, którą masz je zrealizować.

Najpiękniejsze strategie, zawiodą, procedury będą tylko „na papierze”, jeśli nie zmieni się mentalność. Tyle mówi się o zmianie mentalności. Słusznie! Ale to samo w sobie niewiele da. Kilka godzin temu czytałam komentarz o. Piórkowskiego SJ: „Wszystko na prawie, sankcjach, straszeniu, a wewnątrz w sercu nic się nie zmienia. Młodzi przechodzą katechezę i formację w parafiach, a potem znikają. Bo oprócz zewnętrznych nakazów i prawa nie ma nic. A to miłość zmienia serce człowieka”. Święci mieli odwrotnie. Wielu z nich potrafiło niekiedy działać wbrew obowiązującym regułom, ale zgodnie z duchem Ewangelii, stopniowo wpływając na zmianę zasad, by były bardziej ewangeliczne. Zmiana mentalności to nawrócenie serca. To ciągłe przyglądanie się sobie w świetle Ewangelii.

 I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała. Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych nakazów i przestrzegali przykazań, i według nich postępowali (Ez 36, 26)”. Synod nie ma być czasem na walkę między „frakcjami” i opiniami. Jeśli ma przynieść owoce, ma być czasem słuchania Boga. Czasem modlitwy. Czasem słuchania drugiego człowieka. „Nie miej gotowej odpowiedzi, nim wysłuchasz drugiego” – słyszałam wielokrotnie. O to chodzi! Jeśli nie przygotujemy Synodu na modlitwie, daremna nasza praca. Dlatego tym bardziej cieszą takie inicjatywy, jak wielogodzinna codzienna adoracja kapłanów, która już niedługo rozpoczyna się w krakowskim kościółku św. Wojciecha na Rynku Głównym. Widok kapłana, który adoruje Pana, czy kapłana, który klęka, by się wyspowiadać, jest lepszą katechezą niż wiele godzin pięknych homilii. My dzisiaj bardziej niż duszpasterskich strategii (choć te też są potrzebne), potrzebujemy świadectwa świętości kapłanów! Potrzebujemy widzieć kapłanów, którzy kochają odprawiać Mszę świętą, którzy służą w konfesjonale, którzy nie wieszają swojego kapłaństwa na wieszaku, kiedy skończą się godziny „odbębnionej pańszczyzny”, którzy realnie troszczą się o powierzonych im wiernych. Jestem głęboko przekonana, że jeden święty kapłan, zatrzyma przy Kościele i przyciągnie do niego więcej osób niż wspaniałe internetowe nagrania ewangelizacyjne dostępne dla milionów ludzi, które powie ktoś, kto nie żyje tym, co głosi, albo przynajmniej nie stara się żyć tym, co głosi.

Pisząc cykl na temat Credo do Adeste, akurat zaczynam omawiać fragment „Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół”. Na początku Synodu? Przypadek. Nie wiem, ale pisząc go, zrozumiałam, co ma być naszym celem w Synodzie. Punkt 771 Katechizmu wyraźnie wskazuje, że to, co ludzkie w Kościele ma prowadzić do tego, co Boskie i temu być podporządkowane. Celem Kościoła jest zjednoczenie ludzi z Chrystusem. Każda ludzka struktura, zasada, sposób działania, ma służyć jak najlepiej zbawieniu ludzi. Jeśli przestaje temu dobrze służyć (z racji na czas, kulturę, różne okoliczności), to wszystko, co jest w Kościele z ludzkiego ustanowienia, może ulegać zmianie. Kluczem do Synodu jest słuchać Ducha Świętego i odłożyć dwie pokusy: realizacji własnych pomysłów i ambicji oraz zamknięcia się na to, co nieoczywiste i trudne.

Kościół uratują święci. Im nigdy nie było obojętne to, co dzieje się w Kościele. To oni reformowali Kościół! Dzisiaj oblicze Kościoła jest tak zniekształcone, że wielu nie może już dostrzec w Nim Chrystusa. Pamiętacie, kiedy tak wyglądało oblicze Jezusa? Spoliczkowane i oplute po ukoronowaniu cierniem. „Jak wielu osłupiało na Jego widok – tak nieludzko został oszpecony Jego wyglądi postać Jego była niepodobna do ludzi (Iz 52, 14)”. To porówanie wydaje mi się adekwatne zwłaszcza dlatego, że oblicze to część głowy, a głowa kojarzy się z rządzeniem, z hierarchią. Kto w tamtych chwilach przywrócił obliczu Jezusa bardziej ludzki wygląd? Weronika. Wymagało to niemałej odwagi i determinacji. Może do mnie i do Ciebie, Duch Święty mówi dziś: oczyść oblicze Kościoła. Ono nie jest przykryte maską włożoną na niego przez złych ludzi. Nie, ono jest naprawdę zakrwawione, posiniaczone i oplute przez dzieci Kościoła, przez braci Jezusa. „Ja wiem, których wybrałem; lecz [potrzeba], aby się wypełniło Pismo: Kto ze Mną spożywa chleb, ten podniósł na Mnie swoją piętę (por. J 13, 18)”. Tak jak ja i Ty ubiczowaliśmy Go, tak niektórzy z tych, mających udział w „Jego głowie” opluło go i spoliczkowało. Co zrobisz, żeby Jego oblicze znów zajaśniało?

 

2 komentarze

  1. Ppp Ppp

    Nie jestem przekonany do „wielkich zmian” czy „reform”. Kilka z reszta widziałem i w najlepszym przypadku nie było warto. Lepiej zacząć od likwidacji – pojedynczo, po kolei – najbardziej palących problemów i wąskich gardeł.
    Pozdrawiam.

  2. podterebintem podterebintem

    Nie wiem, czy chodzi o wielkie zmiany i reformy. Wydaje mi się, że o co innego: żebyśmy wreszcie stali się wspólnotą, gdzie ludzie mogą na siebie liczyć, gdzie jest przestrzeń na rozmowę bez lęku, a kapłani bardziej odkrywają swoje powołanie (czyli coś, co obejmuje całe życie, w różnych aspektach i na różne sposoby, a nie tylko kilka godzin z grafika).

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *