Przejdź do treści

Prawdziwa świątynia

 W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: «Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz?» Jezus dał im taką odpowiedź: «Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni wzniosę ją na nowo».

Powiedzieli do Niego Żydzi: «Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?»

On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus. (J 2, 18-22)

Rozdział wcześniej w greckim tłumaczeniu Ewangelii wg św. Jana znajdujemy wers:

Słowo stało się ciałem i rozbiło swój namiot wśród nas(J 1, 14).
W Jezusie Chrystusie spełniło się to, co w Starym Testamencie było tylko zapowiedzią Jego życia. Bóg zamieszkał ze swoim ludem. Namiot Spotkania już nie jest miejscem, jest Osobą. Bóstwo i człowieczeństwo zjednoczone w jednej Osobie Jezus Chrystusa. Człowieczeństwo Jezusa jest Namiotem Spotkania, miejscem realnego przebywania Boga. Bóg przyjmuje ciało i to Ciało Jezusa jest namiotem Jego obecności.

Kiedy Salomon, wołał do Boga: Więc i teraz niech się sprawdzi, proszę Cię, <Panie>, Boże Izraela, Twoje słowo, które dałeś Twemu słudze, ojcu memu Dawidowi. Czy jednak naprawdę zamieszka Bóg na ziemi? Przecież niebo i niebiosa najwyższe nie mogą Cię objąć, a tym mniej ta świątynia, którą zbudowałem. (1 Krl 8, 26-27) miał na myśli świątynię jerozolimską. Błagał Boga, aby zamieszkał na wzgórzu świątynnym. Żeby stało się ono miejscem szczególnej obecności Bożej. Przeczuwał jednak, że ta świątynia nie jest w stanie być prawdziwym domem Boga. Bóg przekracza nasza pojęcia, wyobrażenia, najśmielsze oczekiwania. Bóg jest Kadosz, jest święty, ale także Inny, co oznacza to herbrajskie słowo. Tak jak tylko Bóg mógł zlikwidować przepaść, którą zrobiliśmy między Nim a sobą przez grzech pierworodny, tak tylko Bóg może uczynić świątynię, która będzie godna Jego przebywania. Tą świątynią najpełniej, najdoskonalej jest sam Jezus Chrystus.

Świątynią Boga jest Ciało Jezusa. Druga Osoba Trójcy ma od chwili poczęcia w łonie Maryi, ludzkie ciało. Ma je na zawsze. W ciele Jezus przebywa w chwale Ojca. A jednak powiedział, że pozostanie z nami na zawsze, przez wszystkie dni aż do skończenia świata (Mt 28, 20b). A Królestwo Boże jest pośród nas: Zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: «Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: „Oto tu jest” albo: „Tam”. Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest» (Łk 17, 20-21). Jak to możliwe? Kluczem do odpowiedzi na to pytanie jest Eucharystia.

Niebo, Królestwo Boże to nie miejsce. To stan. Tak samo jak czyściec, czy piekło. Śmierć to nie tyle zmiana miejsca, co zmiana stanu, przejście do innej rzeczywistości, do innego wymiaru. Jezus przebywa w chwale Ojca w swoim Ciele. Mamy Jego Ciało w każdej Eucharystii i w każdym tabernakulum (po łacinie – namiocie). Królestwo Boże jest pośród nas!  Uświadomił mi to kiedyś o. Daniel Ange w swojej książce „Eucharystia. Miłość wcielona”. Pozwólcie, że przytoczę kilka cytatów:

Jestem pewien, że niebo już teraz jest obecnie pośród nas. Wszędzie tam, gdzie jest Król, jest też Jego Królestwo. Tam, gdzie jest Jego Ciało, jest także Jego Dwór. Każda modlitwa eucharystyczna zawiera odniesienia do aniołów i krótką litanię do świętych. Wszyscy święci i aniołowie są obecni wokół każdego ołtarza i każdego tabernakulum. (…) Cudowna jest I Modlitwa Eucharystyczna (Kanon rzymski). Podczas jej odmawiania kapłan, pochylając się w ukłonie, wypowiada słowa: Niech Twój święty Anioł (a nie tak zwyczajnie: Twój anioł) zaniesie tę ofiarę na ołtarz w niebie przed oblicze boskiego majestatu Twego (…). Możemy powtórzyć za Janem Pawłem II: Eucharystia jest bramą nieba, która otwiera się na ziemi. (…) A więc wokół ołtarza gromadzą się ci, którzy mnie wyprzedzili na drodze Błogosławieństw. Mam tego absolutną pewność. Czy mamy korzystać z usług spirytystów, skoro Duch Święty we własnej osobie umożliwia nam łączność ze światem niewidzialnym? Światem najbliższym, jaki można sobie wyobrazić. Najbardziej namacalnym. My go dotykamy… Przyjmując Komunię świętą, odnajdujesz żonę i dziecko, których nagle straciłeś – spotykasz się z nimi w Tym, w którym oni żyją. Przyjmujesz Tego, którego oni w tej samej chwili oglądają.

Dzisiejsza Ewangelia prowadzi nas do wniosku, że tam jest świątynia Boga, Jego obecność, niezniszczalna obecność, gdzie jest Ciało Jezusa. Tam jest kościół, gdzie jest Eucharystia. Nieważne, czy odprawiona w małej górskiej kapliczce, czy w wielkiej katedrze, w domu kilku wiernych na dalekiej Syberii, czy w arabskim kraju, w małym mieszkaniu tak, by nikt się o tym nie dowiedział. Jezus naprawdę jest Emmanuelem – Bogiem z nami. Zamieszkał wśród nas…

Kiedy wybuchła pandemia i sypały się argumenty za zamknięciem kościołów, często spotykałam się ze stwierdzeniem: tak, zamknąć, przecież pomodlić można się w domu. Co się stało z naszą katechezą, że kościół jest dla nas przede wszystkim miejscem modlitwy, a nie sakramentów? Przecież to zupełnie nie o to chodzi. W domu mogę się modlić, ba, mam się modlić nieustannie… Wiele mi brakuje do wypełnienia tego Bożego wezwania… Tak, Komunia duchowa i żal doskonały, mają swoje miejsce i Bóg nie jest ograniczony swoimi sakramentami. To prawda. Ale nie ustanowił ich bez powodu. W nich mam PEWNOŚĆ Jego działania i Jego obecności. Nie odprawię sobie Mszy, nie rozgrzeszę się. Bóg sam sobie wybrał taki sposób przebywania wśród nas. Nie poprawiajmy Go, zaufajmy Mu. W różnych religiach ludzie gromadzą się, by wspólnie się modlić, śpiewać, oddawać Bogu cześć w świątyni. Dla katolików tym, co najważniejsze w świątyni nie jest jednak wspólna modlitwa, ale SAKRAMENTY. Możemy sprawować sakramenty, zachowując zasady higieniczne i sanitarne. Rozwiązaniem nie jest zabranie nam dostępu do sakramentów.

Jak często chrześcijaństwo jest dla nas takim samym, jak inne religie, poszukiwaniem Boga przez człowieka. Jak często jest ono dla nas zbiorem mitów, baśni, wyobrażeń, przeczuć. Jak mało w nas wiary w to, że jest ono czymś więcej – jest drogą Boga z Jego ludem, jak kiedyś z narodem izraelskim. Drogą realną, prawdziwą. Tym smutniejsze to, że żyjemy już nie tylko w czasach krzewu, który płonął, ale się nie spalał i morza, które rozstąpiło się pod stopami Izraelitów, ale w czasach po życiu, śmierci i zmartwychwstaniu Boga wcielonego – historycznej postaci, Jezusa z Nazaretu. Nie za wymyślonymi bowiem mitami postępowaliśmy wtedy, gdy daliśmy wam poznać moc i przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa, ale [nauczaliśmy] jako naoczni świadkowie Jego wielkości. (2 P 1, 16).

To nie o kościół, fizyczny budynek chodzi. Nie o miejsce modlitwy. Latami chrześcijanie przyjmowali sakramenty po domach, do dziś są takie miejsca na świecie. Nie kościół jest prawdziwą świątynią Boga. Prawdziwą świątynią Boga jest Kościół żywy, w którym Bóg zamieszkuje w swoim Ciele, dzięki darowi Ducha Świętego i sukcesji apostolskiej. Tam jest świątynia Boga, gdzie jest Ciało Jezusa… Myślę, że gdyby kapłani częściej uświadamiali sobie, jak wielki dar złożył Bóg w nich, glininych naczyniach, nie tak szybko poddawaliby się w obliczu różnych życiowych trudności…

Na mocy mojego chrztu, jako dziecko Kościoła, mam prawo do sakramentów. I prawa tego nie może mi zabrać żadna władza, żadna ustawa, a nawet żadna przemoc. Nawet jeśli budynek kościoła legnie w gruzach, kapłan w szczerym polu, czy więziennej celi wyciągnie dłonie nad kawałkiem pszenicznego chleba i kilkoma kroplami wina. I pole, i cela staną się świątynią. Tam jest świątynia, gdzie jest Ciało Jezusa.

P.S. Świadomie pomijam wątek świątyni Ducha Świętego w każdym z nas, bo w pełni i doskonale świątynią Boga jest tylko Jezus, a dwa – nie o tym jest ta Ewangelia.

 

 

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *