Przejdź do treści

Czułość Boga i uwielbienie

Tekst z poprzedniej domeny bloga, opublikowany tam 25.02.2019. Dziś go przypominam, bo niedawno mieliśmy niedzielę Gaudete a temat bliski. 🙂

Rozgwieżdżone niebo przywołuje wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to wpatrywałam się w migoczące pukciki i myślałam o tym, że musi być coś o wiele większego niż ziemia, którą mam pod nogami. Do dziś rozgwieżdżone niebo to dla mnie symbol lekko uchylonych drzwi ku rzeczywistości, która przekracza nasze poznanie. Tym bardziej teraz, gdy już wiem, że za tymi gwiazdami, jest jeszcze niewyobrażalna przestrzeń kosmosu…

Przyroda zaprasza do uwielbienia Tego, o którym Hiob powie: „On sam rozciąga niebiosa, kroczy po morskich głębinach; On stworzył Niedźwiedzicę, Oriona, 
Plejady i Strefy Południa” (Hi 9, 8-9). Do uwielbienia skłania nas także dzisiejsze Słowo Boże. Pozwólcie, że zacytuję je w tłumaczeniu z Biblii w przekładzie paulistów:

W tym czasie, gdy znowu zebrał się wielki tłum i nie mieli co jeść, przywołał uczniów i rzekł im: Żal mi tego ludu. Przecież już trzy dni nie odstępują Mnie, a nie mają co jeść. Lecz jeśli ich puszczę do domu głodnych, w drodze opadną z sił, bo niektórzy z nich przybyli z daleka.” Uczniowie odpowiedzieli: Jak tu na pustkowiu nakarmić ich chlebem?” Zapytał ich: „Ile macie chlebów?” Odpowiedzieli: „Siedem”. I kazał ludowi usiąść na ziemi. Wziął siedem chlebów, odmówił modlitwę dziękczynną, połamał i dawał swoim uczniom, aby je rozdawali. I rozdali ludowi. Mieli też kilka rybek. Odmówił nad nimi modlitwę uwielbienia i polecił je również rozdać. Najedli się do syta, a resztek, które pozostały, zebrano siedem koszy. Było tam prawie cztery tysiące ludzi. Potem ich odesłał, a sam wsiadł z uczniami do łodzi i popłynął w okolice Dalmanuty„. (Mk 8, 1-10).

Uderzyło mnie właśnie to zdanie: Odmówił nad nimi modlitwę uwielbienia. W Tysiąclatce mowa o odmówieniu błogosławieństwa. Dostępna mi aplikacja z interlinarnym tłumaczeniem grecko-hebrajskim wskazuje, że w tym miejscu pada greckie słowo „eulogesas”, którego użycie występuje w dwóch kontekstach – błogosławić i uwielbiać (angielskie bless i praise; to speak well of). Obydwa tłumaczenia są jak najbardziej poprawne i obydwa niosą w sobie bogatą treść. Ale dziś skupiłam się właśnie na tym, że Jezus odmawia modlitwę uwielbienia. Popatrzmy na kontekst tej sytuacji. Uczniowie przynoszą kilka rybek, wokół tłum głodnych ludzi, których trzeba nakarmić. Co byście zrobili? Gdybym miała wiarę, jak ziarnko gorczycy, chyba bym upadła na kolana i błagała Boga o pomoc, ratunek, cud. A co robi Jezus? Uwielbia Ojca. Jezus widzi kilka rybek i ludzi w potrzebie, i… uwielbia Ojca. Czaicie to? Ostatnią myślą, jaką mamy, gdy odczuwamy brak, gdy jesteśmy w potrzebie, jest myśl o modlitwe uwielbienia. Ona płynie spontanicznie wtedy, gdy widzimy piękną przyrodę, gdy doświadczamy  modlitewnego wzruszenia, gdy otrzymujemy od Boga konkretne łaski. Ale gdy odczuwamy brak? Gdy jesteśmy przygnieceni cierpieniem? A Jezus uwielbia Ojca. Myślę, że ta scena jest dla nas zaproszeniem do uwielbiania Boga w każdych okolicznościach. Kiedyś usłyszałam, że modlitwa uwielbienia jest najlepszą pomocą w walce z pokusami. Dlaczego? Na pewno nawet psychologicznie jest to wytłumaczalne. Uwielbienie odwraca naszą uwagę od pokusy, czy problemu i skierowuje ją na Boga. Ale uwielbienie jest też taką modlitwą, którą szczególnie musi nie lubić zły duch. Ponieważ jest modlitwą wychwalania Boga za nic. Za to, że jest. Jest wychwalaniem Pana, jest modlitwą kompletnie bezinteresowną. Uwielbienie jest tym, do czego ostatecznie zostaliśmy stworzeni. Jest czystą radością i wolnością. Jest uznaniem w Bogu Boga. Kogoś, Komu po prostu należy się chwała. Św. Ignacy Loyola powie: Człowiek po to jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją.

Kimkolwiek jesteś, która/y czytasz teraz te słowa, zapraszam Cię do uwielbienia Boga. Do uwielbienia Boga szczególnie w tych sytuacjach, które najbardziej odwracają Twoją uwagę od Niego, w pokusach, w cierpieniu, w trudnościach. Uwielbiaj Go za to, że JEST. Skup się na Nim, na Jego chwale, w której masz mieć udział. Spróbuj. Wypłacz się przed Nim, wykrzycz Mu swoją złość, bezsilność, lęk, smutek i uwielbiaj. Nie uwielbiaj smutku, pokus i cierpienia. Uwielbiaj Jego, mów Mu, że jest większy od tego wszystkiego i że w tym wszystkim On jest ostatecznym ratunkiem.

Drugi fragment Słowa, który daje nam dziś Kościół jest z Księgi Rodzaju (tu już przekład Tysiąclatki):

Pan Bóg zawołał Adama i zapytał go: «Gdzie jesteś?» On odpowiedział: «Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się». Rzekł Bóg: «Któż ci powiedział, że jesteś nagi? Czy może zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem jeść?» Mężczyzna odpowiedział: «Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem». Wtedy Pan Bóg rzekł do niewiasty: «Dlaczego to uczyniłaś?» Niewiasta odpowiedziała: «Wąż mnie zwiódł i zjadłam». Wtedy Pan Bóg rzekł do węża: «Ponieważ to uczyniłeś, bądź przeklęty wśród wszystkich zwierząt domowych i dzikich; na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie dni twego istnienia. Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono ugodzi cię w głowę, a ty ugodzisz je w piętę». Do niewiasty powiedział: «Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą». Do mężczyzny zaś Bóg rzekł: «Ponieważ posłuchałeś swej żony i zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem, mówiąc: Nie będziesz z niego jeść – przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał z niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia. Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecież pokarmem twym są płody roli. W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie, póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz!» Mężczyzna dał swej żonie imię Ewa, bo ona stała się matką wszystkich żyjących. Pan Bóg sporządził dla mężczyzny i dla jego żony odzienie ze skór i przyodział ich. Po czym Pan Bóg rzekł: «Oto człowiek stał się jak jeden z Nas: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki». Dlatego Pan Bóg wydalił go z ogrodu Eden, aby uprawiał tę ziemię, z której został wzięty. Wygnawszy zaś człowieka, Bóg postawił na wschód od ogrodu Eden cherubów i miecz z połyskującym ostrzem, aby strzec drogi do drzewa życia„. (Rdz 3, 9-24)

To, co mnie urzekło w tym fragmencie to czułość Boga. Tak wielu z nas ma skrzywiony obraz Boga. Wielu doświadczyło różnych zranień od rodziców, a może i miało dysfunkcyjnego czy patologicznego ojca lub matkę. Przenosimy, niekiedy nieświadomie, nasze doświadczenie rodziców, na to, jak myślimy o Bogu. „Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec” (1 J 3, 1) – On przeklina węża, ale nie ludzi. Przeklina ziemię z powodu Adama, ale nie samego Adama. Pozwala, jak każdy naprawdę mądry i dobry ojciec, ponieść Adamowi i Ewie konsekwencje swoich wyborów. Bez tego, nie da się mądrze wychować dziecka. Wolność łączy się z odpowiedzialnością. Rodzic, który nie pozwala dziecku doświadczyć rzeczywistych skutków jego działania, czyni je życiowym kaleką, który wcześniej, czy później złamie sobie życie właśnie dlatego, że skacząc po wszystkich drzewach w okolicy, nigdy nie mogło złamać sobie ręki (parafrazując słowa ks. Pawlukiewicza). Bo ciągle tatuś je łapał, pozwalając na wszystko bez konsekwencji. Konsekwencja, skutek – takie jest znaczenie pracy w pocie czoła, czy trudu brzemienności i napięć w relacji mężczyzny i kobiety po grzechu pierworodnym.  Ale jednocześnie ten sam Bóg, jest czuły. Kiedy pierwsi ludzie spletli sobie przepaski, Bóg wiedząc, że to nie wystarczy, że będzie im zimno, sporządza im odzienie ze skór… Przypomina Wam to coś? Gdy ojciec przynosi najlepszą szatę dla marnotrawnego syna… (por. Łk 15, 22) Tym się różni dobry Ojciec od jego karykatury. Pozwala dziecku złamać rękę, ale ją opatrzy i zawiezie do lekarza… taki jest nasz Bóg. Chroni też nas od jeszcze większej głupoty – wypędza z Edenu nie po to, aby nas ukarać, ale aby nam nie przyszło do głowy na zawsze pozostać w grzechu, bez ratunku, bez nadziei na zbawienie, spożywając owoc z drzewa życia. Śmierć jest konsekwencją, ale i ratunkiem, bo daje nadzieję (o ile nie wybierzemy potępienia) na to, że stan cierpienia i trudu, doświadczania konsekwencji grzechu, skończy się wraz z nią. On wypędza człowieka z raju, bo już myśli o Golgocie i odkupieniu nas. Taki jest nasz Bóg. Nasz Bóg jest czułym Ojcem.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *